Akryle, nie oleje

 Dziwne, spory kawał czasu temu, wygrałam w jakimś konkursie taką bajerancką skrzyneczkę z różnymi przyborami i farbami. Przez cały czas byłam przekonana, że są to farby olejne i z tego powodu, moja nagroda (mimo że świetna!) stała nieużywana. Nie miałam niczego odpowiedniego, na czym bym mogła malować.



Przedwczoraj zauważyłam w Empiku blok kartek do malarstwa olejnego. W dodatku tej samej firmy, co moje farby! Dziesięć porządnych kartek, nieco ponad A4, w cenie około 20 zł - to całkiem nieźle. Kupiłam więc.


A wczoraj wzięłam się do malowania. Usilnie próbowałam połączyć farby z (w moim mniemaniu) terpentyną i drugim dołączonym do zestawu płynem. Jakoś średnio to szło, ale ostatecznie powstał taki obrazek.


No i wszystko fajnie, już myślałam, że pierwsza próba malowania olejami jest za mną... Gdyby nie to, że dzisiaj zobaczyłam na jednej tubce napis "acrylic colour"!... Więc to wcale nie były farby olejne. Tylko dlaczego byłam przekonana, że tak jest? Nie wiem.
"Terpentyna" okazała się być płynem nadającym połysk skończonej pracy (że chyba trzeba gotową pracę po wyschnięciu pociągnąć tym specyfikiem), natomiast drugi płyn należy mieszać z farbą, żeby była przezroczystsza, czy coś w ten deseń... Hm, ja jednak wolę użyć zwykłej wody.

Komentarze

Prześlij komentarz